Klub.
W zeszłym roku, ryzykując wszystkie oszczędności i zadłużając się po uszy otworzyłem mały
klub młodzieżowy z dyskoteką. Na początku szło kulawo – miałem problemy z personelem, a
brak gotówki dawał mi się dotkliwie we znaki, ale już po kilku miesiącach wszystko zaczęło się
powoli układać.

Moimi klienci to uczniowie pobliskich szkół średnich i studenci – niezamożni, ale pełni życia i
najdziwniejszych pomysłów. Już wkrótce mogłem się przekonać, że prowadzenie klubu to nie
tylko zarabianie pieniędzy. Postanowiłem prowadzić coś w rodzaju dziennika i oto moje zapiski
z ostatnich kilkunastu dni.
Wiedziałem, że dzisiaj będzie dobry dzień. Po całym tygodniu mniej lub więcej intensywnej nauki młodzi ludzie szukają rozrywki i towarzystwa rówieśników i chętnie spotykają się w takich
miejscach jak mój klub. Właśnie w piątki przychodzi najwięcej nowych ludzi. Dzisiaj nie było
inaczej – na salę weszły właśnie dwie dziewczyny, których wcześniej u siebie nie widziałem.
Przyszły same, więc kilku stałych bywalców od razu zainteresowało się nimi. Już wkrótce wie-
działem, że nowe dziewczyny to Majka i Dorota, dziewiętnastolatki z liceum medycznego.
Stałem za barem, kiedy podeszły i poprosiły o coś zimnego do picia. Zdążyłem zaledwie zamie-
nić z nimi kilka słów, kiedy przy barze pojawił się Marek i poprosił Majkę do tańca, a potem Do-
rota poszła tańczyć z Jackiem. Przyjemnie było patrzyć na obie dziewczyny. Tańczyły bardzo
dobrze, były zgrabne i pełne młodzieńczego wdzięku…
Do klubu napływało coraz więcej ludzi i wkrótce parkiet był pełen.
Witek i Darek zastąpili mnie za barem, a ja poszedłem w kierunku biura. Na korytarzu prowadzącym do bocznego wyjścia wpadłem na całującą się parę. To Andrzej i Iza jak zwykle nierozłączni…
– Dzieciaki, chcecie obejrzeć nowy film? – powtórzyłem starą formułkę – sala kinowa jest dzisiaj
nieczynna, ale dla was zrobię wyjątek…
Podziękowali pospiesznie i z wypiekami na twarzy wbiegli do niewielkiej salki, zamykając za
sobą drzwi.
Wszedłem do biura i włączyłem monitor, na którym miałem podgląd wszystkich pomieszczeń w
moim klubie. Rzecz jasna zacząłem od sali kinowej…
Andrzej rozbierał właśnie swoją dziewczynę która, oparta o fotel ochoczo poddawała się jego
pieszczotom. Miała przymknięte oczy i lekko rozchylone usta, zdawało mi się, że coś mówi.
Niestety, musiałem się zadowolić niemym obrazem. A było na co popatrzeć! Iza, kompletnie ro-
zebrana usiadła na fotelu i rozłożyła szeroko nogi, opierając je o wysokie poręcze. Andrzej stanął
przed nią i zdjął spodnie, pokazując wyprężonego na baczność „krasnala”. Dziewczyna wyciągnęła rękę i złapała go za sterczący instrument, przyciągając do siebie. Rzucił się na nią wchodząc głęboko i mogłem tylko domyślać się po otwartych ustach Izy, że krzyczy. Widziałem, jak
biła swego partnera po plecach, rzucając się na fotelu jak szalona.
– Niezły temperamencik! – pomyślałem – chciałbym być teraz na miejscu Andrzeja!
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Wyłączyłem monitor i pochyliłem się nad papierami.
Do pokoju weszła Justyna, kelnerka, która pracowała u mnie od kilku tygodni.
– Wojtek, masz chwilkę czasu? – zapytała z niewinnym uśmiechem – Joasia zastępuje mnie na
sali…
Kiedy kiwnąłem głową zamknęła drzwi i kołysząc się w rytm dobiegającej zza ściany muzyki
zaczęła się rozbierać. Miała idealną figurę i, jak się przekonałem kilka dni temu, była świetna w
łóżku. Teraz, nie tracąc czasu zrzuciła bluzkę i spódnicę, potem biustonosz i majtki i naga podeszła do mnie. Usiadła mi na kolanach i włożyła rękę w spodnie, pieszcząc mnie delikatnie. Kiedy
poczuła, że jestem gotowy wstała i oparła się łokciami o biurko, wypinając tyłeczek. Rozpiąłem
spodnie i nachyliłem się nad nią, celując w rozpalone gniazdko. Jęknęła głośno, kiedy w nią
wszedłem i gwałtownie cofnęła się. Podniecony jej namiętnym szeptem przyśpieszyłem,
uderzając mocno biodrami o jędrne pośladki. W pewnej chwili Justyna wyprostowała się i od-
wróciła i za moment poczułem jej język na moim „maluchu”. Przytrzymując członka ręką otworzyła usta i połknęła go, a potem szybko doprowadziła mnie do wytrysku i dokładnie wylizała.
Nie zdążyłem dobrze ochłonąć, kiedy do pokoju ktoś zapukał. Szybko podciągnąłem spodnie i
wyjrzałem przez szparę w drzwiach.
Na korytarzu stał Darek. Bez słowa wpuściłem go do środka. Na widok rozebranej Justyny oczy
zrobiły mu się okrągłe. Tymczasem dziewczyna, zupełnie się nie krępując podeszła bliżej i oparła się na jego ramieniu. Darek popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
– Na co czekasz? – zapytałem – Justyna to świetna dziewczyna i bardzo cię lubi! Ja zastąpię cię
na sali.
Justyna już rozpinała mu rozporek, a kiedy byłem na korytarzu usłyszałem jej stłumiony krzyk.
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła północ.
Odsłony: 108